Temat: guilty pleasure

  • Guilty pleasure, czyli przyjemności za zamkniętymi drzwiami

    Co znaczy określenie guilty pleasure? Ciężko znaleźć jedną definicję „wstydliwej przyjemności”, dlatego lista guilty pleasure jest naprawdę długa. Można tu zaliczyć wszystko to, co sprawia nam przyjemność, ale do czego wstydzimy się przyznać. I nie chodzi tu wcale o czyny karalne czy obrzydliwe, a jedynie żenujące, np. oglądanie programów takich jak „Warsaw Shore” i „Z kamerą u Kardashianów”, seriali typu „Niewolnica Isaura”, czy też słuchanie muzyki zespołów takich jak Scooter, czy też Back Street Boys. Są to zupełnie niewinne słabostki, które nikomu nie wyrządzają żadnej krzywdy, a jednak nie powinniśmy się nimi cieszyć… Dlaczego?

    Guilty pleasure, czyli przyjemności za zamkniętymi drzwiami

    Brytyjczycy wyliczyli, że 9 na 10 osób oddaje się guilty pleasure przynajmniej raz w tygodniu. Można tu zaliczyć wszystko to, co sprawia nam przyjemność, ale z jakiegoś powodu w trakcie wykonywania tej czynności, odczuwamy wyrzuty sumienia. Może to być np. jedzenie w łóżku, picie z kartonu lub oglądanie filmu Patryka Vegi zamiast wysoko ocenionego irańskiego dramatu. Te przyjemności są guilty, ponieważ tak robią tylko lenie oraz ludzie bez ambicji. Czy jednak na pewno? Jeśli takie zachowanie poprawia nam humor i jest odskocznią od życia codziennego, to po co psujemy go sobie wyrzutami sumienia?

    Panuje przekonanie, że guilty pleasure nie przystoi osobom inteligentnym i wykształconym, a gazeta typu „Życie na gorąco” czy też serial „Dynastia” są zbyt odmóżdżające, w sam raz dla buraczków. I, mimo że czujemy wzruszenie na niektórych scenach filmu Zmierzch, to nigdy się do tego nie przyznamy, bo jest to nie do pomyślenia w oczach arbitrów elegancji. Czy jednak kilka wieczorów z idiotycznym talk show sprawi, że poziom naszej inteligencji drastycznie się obniży? Czy oglądanie kotków na Youtubie zamiast posprzątanie mieszkania jest marnotrawstwem czasu? Czy zjedzenie na raz słoika Nutelli świadczy o naszym niepohamowanym łakomstwie? Przecież te drobne przyjemności są dla ludzi! Nie można być przez 24h/dobę doskonałym i uprawiać wojskową dyscyplinę. Relaks potrzebny jest dla zdrowia, drobne grzeszne przyjemności dają chwilę wytchnienia, a po ich zaspokojeniu łatwiej nam po nich wrócić do codziennych obowiązków

    Na koniec warto się zastanowić, czy wszystko to, co nam wydaje się wstydliwe, jest takie naprawdę. Kto właściwie decyduje o tym, że dany serial to szajs lub dany pisarz pisze bzdety dla gimbazy. Dlaczego ktoś ma prawo oceniać nasze gusta i pozwala się mu wytykać palcem osoby, które nie trzymają narzuconych standardów? Odmienne zainteresowania nie powinny przecież nikogo przekreślać. Co z tego, że lubisz oglądać bawiące się kotki i przeglądać codziennie zdjęcia innych osób na Instagramie. Jeśli komuś z Twoich znajomych się to nie podoba, to może czas zmienić otoczenie? Guilty pleasures są cenne, bo pokazują, jacy naprawdę jesteśmy, i choć obnażają czasem te najgłębsze i najprostsze emocje, to nie warto ich w sobie tłumić. Szczerość jest stokroć razy lepsza niż wykalkulowany zachwyt nad czymś oficjalnie lepszym. A nasze zainteresowania wcale nie muszą się kłócić z rzeczami wartościowymi, bo nigdzie nie jest powiedziane, że lubiący piosenkę „Ona tańczy dla mnie” nie zrozumie klasycznej opery i jest niegodny uznania za swoje inne zalety.