Co dziś robi Dominika Ostałowska?
Ostatnie lata nie były łaskawe dla Dominiki Ostałowskiej, doświadczyło ją zarówno życie zawodowe, jak i prywatne. Aktorka znana przede wszystkim z roli Marty Mostowiak w serialu M jak Miłość zniknęła nawet na jakiś czas z mediów społecznościowych. Wiemy co się z nią działo! Sprawdź, jakie problemy miała Dominika Ostałowska i jak sobie z nimi poradziła.
Dominika Ostałowska — lata depresji oraz problemów zawodowych
Ostatnie lata nie były łaskawe dla Dominiki Ostałowskiej. Depresja, problemy zdrowotne i zawodowe oraz wahania wagi doprowadziły, że aktorka na jakiś czas wycofała się życia publicznego. Powróciła w 2015 roku z mocnym postanowieniem zrzucenia nadprogramowych kilogramów. W tym celu przeszła na specjalną dietą oraz rozpoczęła treningi z trenerem profesjonalnym. Udało jej się zrzucić 10 kilogramów, jednak po roku dopadł ją efekt jo-jo. Podejrzewano problemy z tarczycą, szybko okazało się, że winne są dolegliwości układu sercowo-naczyniowego.
Nie mam wady serca, tylko dysfunkcję wynikającą prawdopodobnie z mojej, no trudno, użyję tego słowa, wrażliwości. Moje serce rozpędzało się do zawrotnych prędkości, takich jak u sprinterów podczas biegu. Tylko nie trwało to kilkunastu sekund, a od trzech do ośmiu godzin — powiedziała w 2016 roku.
Problemy okazały się na tyle poważne, że aktorka przeszła zabieg ablacji, czyli wprowadzenia elektrody do mięśnia sercowego i zniszczenia obszaru będącego źródłem częstoskurczu. Ostałowska postanowiła znów zawalczyć o idealną sylwetkę. Tym razem zastosowała modną wśród gwiazd dietę pudełkową.
Muszę przyznać, że to wielka wygoda i pewność, że do mojego organizmu dostarczane jest wszystko to, czego w danym momencie potrzebuję. Odkąd dobrano mi odpowiednią dietę, której bezwzględnie przestrzegam, mam poczucie, że panuję nad swoim zdrowiem i wyglądem, a przede wszystkim nie chodzę głodna, kiedy moi koledzy z teatru zamawiają pizzę. Ćwiczę też w domu na orbitreku. Teraz kiedy się robi ciepło, coraz częściej zaczynam jeździć na rowerze. To dużo ciekawsze niż maszerowanie w miejscu. Pierwsze efekty już są. Czuję się lżejsza i mam więcej energii do życia i do pracy, poprawił mi się wygląd skóry. Przestałam czuć się osłabiona. Z dnia na dzień jest coraz lepiej — podkreślała w wywiadach.
Niestety brak propozycji zawodowych odbił się na sytuacji finansowej aktorki. W mediach pojawiły się nawet informacje, że aktorka jest na utrzymaniu 16-letniego syna Huberta. Chłopak natychmiast stanął w jej obronie.
Nigdy w życiu nie musiałem i nie muszę płacić za żadne rachunki mojej mamy, wszystkie pieniądze, jakie dostaję z serialu, mama przesyła na moje konto” – napisał w mediach społecznościowych.
Na jaw wyszło również, że Ostałowska przez lata nękana była przez stalkerkę. Towarzyszył jej ogromny stres, z którym nie umiała sobie poradzić. Skończyło się na psychoterapii. Gdy po latach powróciła do pracy w serialu M jak miłość, fani dali wyraz swojemu zadowoleniu. Pod koniec 2018 roku aktorka przyznała, że wreszcie odzyskała spokój.
Myślę, że nie ma świetnych, idealnych rozwiązań na życie. Bo życie nie jest świetne. Raczej uważam, że w tej pracy nad sobą czasem wpada się w dołki i robi się krok w tył. I trzeba się z tym pogodzić. Naprawdę uważam, że najciekawszą rzeczą w życiu jest czynność odkrywania tego, kim jesteśmy, czego chcemy, co nas koi, a co wyprowadza z równowagi. Więc tak sobie pomału siebie odkrywam. Nie wiem, obawiam się, że to prowadzi do egocentryzmu, ale mam nadzieję, że nie, bo chyba nie ma dla mnie sensowniejszej drogi. I tego uczę swojego syna. Chciałabym, żeby umiał odczytywać i rozumieć przede wszystkim swoje emocje. Ja się bardzo długo zajmowałam innymi ludźmi. Tym, co oni czują, co myślą, co ich boli. A swoje emocje zakopywałam — mówiła aktorka.
Co dziś robi Dominika Ostałowska?
Dziś aktorka przyznaje, że coraz częściej zdarza jej się być z siebie dumną. Prowadzi aktywny tryb życia, częściej udziela się w mediach społecznościowych. Wygląda na to, że wreszcie jest szczęśliwa.
Zaczynam myśleć o sobie nie tylko w kategoriach: czego nie zrobiłam, czego nie załatwiłam, na którym odcinku nie byłam idealna. Ale też: co mi się udało, co mam, czego dokonałam. Zaczynam to dostrzegać i cieszę się z tego, bo to nowość w moim życiu.
Dodaje również:
Moim pierwszym nauczycielem takiego myślenia o sobie nie był wcale mój terapeuta, ale mój syn. Kiedy zaczął już więcej kojarzyć, korzystać z internetu, przyglądać się światu, zadawał mi pytania, które zmuszały do refleksji. Na przykład odkopał schowany przeze mnie kosz z różnymi szpargałami. Wyciągnął z niego moje nagrody, statuetki, przeglądał je, wreszcie spytał: „Mamo, ty masz tyle nagród? Dlaczego się tym nie chwalisz?”. Pomyślałam: Boże, moje dziecko czuje, że jestem niepewna siebie, wciąż przestraszona, nie umiem cieszyć się z tego, co zrobiłam. Ma rację. Czas się opamiętać. Więc staram się każdego dnia od nowa opamiętywać”.